niedziela, 10 lutego 2013

Mroczna toń - Tricia Rayburn


Znacie to uczucie, kiedy jedno wydarzenie zmienia Wasze całe dotychczasowe życie? Takie, które sprawia, że Wasz świat się chwieje i nie wiecie już co jest prawdą, a co fałszem. Nie macie pojęcia, komu ufać, a komu nie. Każdy równie dobrze może być przyjacielem, jak i wrogiem. Nie potraficie się odnaleźć w tym nowym, nierealnym świecie. A wszyscy dookoła jedynie kłamią…

Mroczna toń to trzeci już i ostatni tom trylogii autorstwa Tricii Rayburn Wcześniej w druku ukazały się „Syrena” i „Głębia”, kolejno pierwszy i drugi tom.

Vanessa nigdy nie przypuszczała, że spotka ją w życiu coś takiego. Teraz jest syreną i jakby tego było mało nie potrafi przetrwać w tej postaci. Na dodatek jej chłopak - Simon z nią zerwał i cały świat w jednym momencie legł w gruzach. Kiedy wraca do nadmorskiego miasteczka na wakacje wszystko przypomina jej o tym, co straciła. Wciąż darzy Simona silnym uczuciem i gorąco pragnie go odzyskać. Problemem jest jedynie sposób, w jaki ma to uczynić…. Czy Simon będzie mógł patrzeć jej w oczy, kiedy dowie się prawdy? Kiedy wyjdzie na jaw kim się stała i co musi robić, aby przetrwać? Sami się przekonajcie….

„Mroczna toń” to powieść z gatunku Paranormal Romance, gatunku dosyć popularnego w tych czasach. Nie lubię zostawiać serii niedokończonych, więc po lekturze „Syreny”, a później „Głębi”, szybciutko zabrałam się za „Mroczną toń”. Czy spełniła wszystkie moje oczekiwania? Nie do końca. Jak na mój gust, w książce rozterki miłosne głównej bohaterki zajmowały nieproporcjonalnie dużo miejsca w fabule. No ale cóż…w końcu jest to Paranormal Romance. Czegóż innego mogłabym się spodziewać? Mimo to, nie należy się zniechęcać. „Mroczna toń” według mnie należy do lepszych w swoim gatunku. Mimo, że nie jest to ambitna lektura z wyższej półki, napisana arcytrudnym językiem, spędziłam z nią kilka naprawdę miłych wieczorów. Język w rzeczy samej jest prosty, bez bardziej skomplikowanych słów, czego zresztą można było się spodziewać po lekturze poprzednich części. Autorka w ładny sposób zakończyła wątki, które mnie zaciekawiły. Jestem na tym obszarze całkowicie usatysfakcjonowana. Akcja w książce(pomijając irytujące wzdychanie do niedostępnego Simona)była całkowicie zadowalająca. Wydarzenia pędzą na łeb na szyję przez cały czas, nie można się oderwać. A koniec jest świetny. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Polecam serdecznie, abyście sami zobaczyli Moja ocena 4-/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz